Emil wstał. Przebrał się i sięgnął telefon z szafki nocnej, włożył sobie go do kieszeni. Spojrzał się w ścianę, a po chwili na swojego mruczka. Kochany, zawsze śpi przy nim.
- Imbir… - szepnął, głaszcząc śpiącego kota. – Wstajesz czy nie wstajesz?
Czarny ziewnął ogromnie. Po chwili stanął na miękkiej kołdrze i się przeciągnął. Spojrzał wymagającym wzrokiem na Emila swoimi dużymi i żółtymi oczami.
- Chodź, zaraz ci miskę napełnię. – uśmiechnął się lekko do towarzysza.
Imbir automatycznie zamruczał i zeskoczył z łóżka. Otarł się z podniesionym wysoko ogonem do góry o nogi studenta. Obaj poszli do kuchni. Niedługo potem skończyli jeść.
- Sobota, wreszcie można odpocząć, co nie? – powiedziała mama stojąca w rogu kuchni. Sięgnęła po pomarańczowy sok i wlała sobie go do szklanki.
- Tak. Wiesz, dzisiaj chciałbym pójść do takiego klubu jeździeckiego z Axel. Może będziemy mogli tam dołączyć. – wyciągnął telefon i pokazał mamie główne informacje.
- A to ciekawe. No cóż… Ja cię nie zatrzymuję, jesteś już dorosły. Mam nadzieję, że cię przyjmą i będziesz dobrze się bawił. – uśmiechnęła się. – A i nie zawal przez to studiów.
- Oj, mamo… - jęknął Emil. – Nie bądź taką pesymistką.
- Dobrze, dobrze.
Emil wrócił do pokoju i sięgnął bluzę oraz plecak z wodą, i kilkoma innymi rzeczami. Szczerze mówiąc, stresował się, ale raz kozie śmierć.
***
- Ładnie tu. – mruknął do siebie pod nosem. Wziął głęboki oddech i zapukał do dziwi.
<Ktoś? ^^>
220 słów
Brak elementów treningu z koniem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz