Źródło |
Płeć: Klacz.
Rasa: Koński kundelek z przypadku; mieszanka czystej krwi araba z konikiem pełnej krwi angielskiej.
Rodowód: Brak.
Status: Szukająca krycia.
Specjalizacja: Cross, cross i jeszcze raz, cross. Ewentualnie rajdy długodystansowe w przyjemnych dla jeźdźca (i konia) warunkach.
Charakterystyka: Jeśli Sebastian musiałby w dwóch słowach opisać cały charakter swego wiernego wierzchowca, to byłyby to "popieprzona" i "wariatka". Dzika wszędzie i o każdej porze; niestraszne są jej groźby i modły, jakie odprawia do niej zdruzgotany jej zachowaniem Rusek. Klacz pojęcia takiego jak "spokój" nie zna i jedynie przy jedzeniu stoi spokojnie dłużej, niż przez kilka nikłych minut. Jedynym pozytywem tego, że Flynn w miejscu nie usiedzi, jest fakt, iż takie zachowanie czyni ją trudną do zajechania. Dzięki niezliczonym pokładom energii może sobie rano przebiec całą okolicę, popołudniu wybrać się na trening a wieczorem, już spokojniej, droczyć się z innymi końmi na pastwisku bez najmniejszych oznak znużenia. Dla niej zmęczenie jest rzeczą nieosiągalną na równi z dyscypliną wewnętrzną.
Flynn złośliwa nie jest, ale nazwanie ją barankiem byłoby grzechem. Zazwyczaj ciekawska do tego stopnia, że jest w stanie zacząć żuć leżący niedaleko niej telefon czy wpakować się na przyczepę do wywozu gnoju, tylko po to, aby sprawdzić, jak tam się stoi. Ma naturalny dar, umożliwiający jej sprawianie kłopotów i wychodzenia z nich bez szwanku, czego często nie można powiedzieć o otoczeniu i istotach w nim zawartych. Czasami echo jej przeszłości odzywa się, w szczególności, kiedy na horyzoncie zamajaczą się sylwetki dzieciarni. Podobnie jak właściciel, Flynn nie darzy małych ludzkich istot wielką miłością.
Przeszłość: Ponoć już zanim przyszła na ten świat, stwarzała jedynie problemy i to na dużą skalę. Nie oszukujmy się, Flynn nigdy nie miała się urodzić. Jedynie zepsuty zamek w boksie i dziwny zbieg okoliczności sprawił, że gniada przedstawicielka pełnej krwi angielskiej zaszła w ciążę. Od początku jej istnienia dostała zacne miano "wpadki" i z czasem to wyrażenie przywarło do niej niczym imię. Źle nie miała, choć mogła narzekać na kręcące się wokół dzieci i ich małe, lepkie dłonie. Z czasem została zajeżdżona przez córkę właścicielki, oddana do stajni rekreacyjnej i jeszcze tego samego miesiąca, ponownie zabrana. Była zbyt wymagająca dla początkujących i niesforna dla tych, co już jeździć względnie umieli. Kisiła się więc w stajni bardziej jako towarzysz, aniżeli zawodnik i dopiero Sebastian zmienił oblicze jej nudnego dotąd żywota. W dniu, w którym zawitał do kraju, zażyczył sobie konia i jego priorytetowym celem stało się kupno jakiegoś zwierzaka. "Wpadkę" znalazł na stronie internetowej i gdy tylko zobaczył jej zdjęcia, zakochał się w istnieniu, opisywanym jako istny szogun. Mimo problemów finansowych, związanych z przeprowadzką, zakupił gniadą pannę i nadał jej imię, które nosi do dziś.
Ekwipunek: Bajeranckie siodło i eleganckie ogłowie zakupił w momencie, kiedy dołączył do klubu. Po za tymi przedmiotami posiada jeszcze stary rząd i kilka pierdół, którymi okazjonalnie czyści Flynn.
Właściciel: Sebastian Luis-Morozow
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz