— No cóż... konia przy sobie mam i poznałem bardzo miłą osobę, więc czegoż więcej od życia miałbym oczekiwać? — Sebastian z trudem oderwał wzrok od swej ukochanej i zwrócił go ku niebieskookiej, której uwaga chwilowo spoczywała na stojącym w boksie koniu — Wielkie dzięki za pomoc. Może jestem trochę przewrażliwiony na jej punkcie, ale...
— Każdy by był. Takie sytuacje nie zdarzają się zbyt często.
— Cóż, sądzę, że też musisz być nieźle nakręcona na punkcie swego zwierzaka.
— Może — odparła dziewczyna i odsunęła dłoń od końskiego pyska.
Sebastian obdarzył Dalię uśmiechem i pomachał jej, kiedy ta obróciła się jeszcze w stajennych drzwiach. Odetchnął głęboko, wyraźnie zadowolony z obrotu spraw. Może jest jeszcze dla niego i dla Flynn nadzieja w tym miejscu.
Flynn powitała jego rękaw zębiskami, niemal miażdżąc mu palce. W boksie kręciła się w kółko, podrygując i strzygąc uszami na każdy głośniejszy dźwięk. Wyglądało na to, że energii ma o wiele więcej, niż zazwyczaj. Gdyby nie to, że znał ja już długo, pomyślałby, że jest chora czy coś. Sebastian westchnął, dopinając rękawiczki i strzepując z ciemnej koszuli stajenny pył. Nie ukrywał, że jakikolwiek brud sprawiał, że ma ochotę ściągnąć swe odzienie i zmienić na nowe.
— Daj jej odpocząć dwa dni, mówili — stęknął, kiedy Flynn uniosła wysoko do góry łeb i śmignęła mu w bok — Koń potrzebuje kilku dni, aby wrócić do formy, mówili.
W końcu Sebastian już nie wytrzymał i rzucił się na klacz, która zagoniona w kozi róg, nie miała gdzie uciekać. Sprawnymi dłońmi chwycił za potylicę i zniżył jego ukochaną "żyrafę" na jego wysokość. Prawie jedna druga tony mięsa zarżała przeciągle, wiedząc, że jest na przegranej pozycji. Morozow stanął oko w oko ze swoją lubą, która chwilowo wielką miłością go nie darzyła.
— Przecież nie chce ci zrobić krzywdy, koniku drogi! — Sebastian wręcz załkał, kiedy zakładając kantar, niemal stracił połowę twarzy — Idziemy pobiegać, nie cieszysz się? Nowe miejsce, nowe tereny, nowy świat.
Chłopak szybko zapiął skórzane paski na boku końskiego łba i nie chcąc tracić chwili, od razu podpiął gruby uwiąz. Stukot końskich kopyt rozległ się po pomieszczeniu, kiedy Sebastian wyprowadził Flynn z boksu - inaczej, kiedy ona z niego żywcem wyskoczyła. Ramieniem hamował klacz, która zaciekawiona względnie nowym otoczeniem parła do przodu. Wyszli na pusty dzieciniec i gdy tylko Morozow znalazł dogodne miejsce, poprowadził tam gniadą klacz. Chłopak przywiązał ją do płotu parą uwiązów i zaczął czyścić, choć nie wyglądało na to, aby była taka potrzeba - przez dwa dni Flynn stała w boksie i wychodziła jedynie na trzygodzinną karuzelę. Przeszedł do kopyt i odgonił dłonią konia, kiedy poczuł, jak dobrze znane mu chrapy błądzą mu po karku. Szybko uporał się ze siodłaniem, więc po chwili siedział już na grzbiecie klaczy i poprawiał popręg. Czuł, jak Flynn drży i ochoczo reaguje na jego sygnał do ruchu. Gniada ruszyła szybkim i energicznym stępem a Morozow dopiero teraz zdał sobie sprawę, że nie zdecydował się, gdzie chce jechać. Wzruszył ramionami i zapiął bluzę, czując na sobie zimniejsze podmuchy porannego wiatru. Pora poskakać.
Sebastian już od kilku minut zamęczał Flynn na małej hali wszelakimi ćwiczeniami i ciągle musiał hamować klacz, która wszystko wykonywała zbyt dynamicznie. Chciał rozciągnąć jej mieście przed torem crossowym, ale coraz bardziej dochodził do wniosku, że dłużej tego nie wytrzyma. Gniada musiała się w jak najszybszym tempie wybiegać, bo jeszcze chwila i skumulowana w niej energia wybuchnie, nie oszczędzając nikogo. Sebastian zerknął na zegarek i pokręcił głową ze zrezygnowaniem.
— Jeszcze trzy kołka, dobrze? — powiedział to niby do siebie, niby do konia — Potem obejrzymy sobie na spokojnie trasę i na koniec, pobiegniemy ją.
Na horyzoncie majaczyła się już pierwsza przeszkoda. Łagodny galop wyrwał się z klaczy, kiedy ta znalazła się na znajomym podłożu w postaci zielonych połaci traw. Sebastian, przynajmniej teraz, chciał dać jej nieco swobody i sam usiadł głębiej w siodle. Skręcił jedynie wodze nieco w prawo, chcąc zmienić trajektorię biegu; aby klacz miała lepsze podejście do przeszkody. Flynn sama przyśpieszyła i reagując na swobodny dosiad, zmieniła nieco rytm na bardziej energiczny. Wyglądało na to, że rozgrzewka i wstępna przebieżka wokół toru w ogóle nie stłumiła jej energicznych ciągutek. Mięśnie chłopaka pomału zaczynały odczuwać dość niedługą przerwę w jeździe, choć nie było to coś, czego młody Morozow by nie przeżył. Kolano rwało go nieprzyjemnym bólem i mimowolnie odciążył lewe strzemię - nie robił tego pierwszy raz i gniada nie zareagowała na ten ruch. Skupił się na rytmie kroków Flynn i całą swą uwagę poświęcił ku zbliżającej się do nich kłodzie, uwieńczonej dwojgiem czerwonych flag. Niewysoka, choć szeroka - Flynn jednak nie zwróciła na to uwagi. Wybiła się doskonale, z dużym marginesem i zbyt wielkim zużyciem energii, brykając kilka kroków po skoku. Sebastian nie zwrócił na to większej uwagi i szybko wyprostował klacz, nie chcąc, by ta choć pomyślała o przeskoczeniu kolejnego rowu pod kątem.
Chłopak był już nieco zmęczony a dochodziła dopiero dziesiąta. Ale przecież sobota, więc trzeba korzystać... Mniejsza, że siedział na tej ławce już od dobrych kilku minut, próbując złapać oddech. Tak właściwie nie miał nic do roboty. Skończył tor crossowy z zadowalającym go wynikiem i dość dobrym zachowaniem Flynn, która stała teraz spokojnie. Na jej zadzie pojawiły się pierwsze kropelki potu, które Sebastian wytarł specjalnie przygotowaną ściereczką Na dziedzińcu kręciło się sporo osób z końmi lub bez, choć zdecydowanie większość stała obok jakiegoś czworo kopytnego zwierzaka. Nagle na jego twarzy pojawił się uśmiech, kiedy zobaczył jedyną znajomą twarz w tym miejscu. Upewnił się, że Flynn ma co skubać pod płotem i jest dobrze przywiązana do ogrodzenia, po czym wstał i ruszył w stronę brązowowłosej trzymającej konia.
— To twoje szczęście? — zatrzymał się przed zwierzakiem, nie wiedząc, jak koń zareaguje na dotyk.
— To twoje szczęście? — zatrzymał się przed zwierzakiem, nie wiedząc, jak koń zareaguje na dotyk.
918 słów
Jest element treningu konia
Jest element treningu konia
Dalia?
< Ugh, przepraszam, że tak cholernie późno - miałam ostatnio naprawdę sporo na głowie >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz